Wiem, co mi z oczu gorzką łzę wyciska
Grubą czarną kreską narysuję Twoją postać
Z lśniących oczu psotny ognik wciąż błyska
Jeziora toń gładką, marszczy lekka fala
Wiem, co nas od siebie ciągle oddala
Wyobraźnia z tęsknotą piękny obraz stworzą
Barwy tęczowe dopasują i w Twój obraz ułożą
Namaluję jezioro z jego głębią błękitu
Księżyca pełnię, a może tylko w połowie?
Pejzaż ubarwię srebrnym kolorem świtu
Z wierszem, który narodzi się w głowie
Na jeziorze, w tanecznym piruecie, łabędzie białe
Kolorowe jachty niczym mewy skrzydełka
O zmierzchu, błyszczą tajemne światełka
To gwiazdy, z księżycem przeglądają się w falach
Lubię ten lazur nieba w jeziorze wtopiony
Bo takie błękitne są Twoje oczy
Przy brzegu tatarak, pachnący zielony
Taki zakątek przyrody w mig Cię zauroczy
W gąszczach przybrzeżnych słowiczy koncert trwa
Od zmroku, aż po świtania porę wczesną
A my jesteśmy jak te słowiki dwa
Warmię i Mazury witamy pieśnią